Stosunek stopnia zesztywnienia martwego ciała jest odwrotnie proporcjonalny do spokoju, który w sobie noszę - Myśli własne.
Nie jestem w stanie zachować spokoju kiedy gałęzie wykręcają się wbrew mojej woli.
Nie jestem w stanie opanować zdenerwowania kiedy tysięczna igła wygrywa z dywanem w konkursie stopnia pokrycia podłogowego.
Nie potrafię powstrzymać toksyczności języka kiedy trup jodły walczy z okrywającym je materiałem fioletowego prześcieradła.
Nie mógłbym zostać zabójcą, który musi po sobie posprzątać. Na jedną ofiarę przypadałoby dziesięć innych:
- kobieta w pralni, która zbyt mocno wykrochmaliła koszulę denata
- operator koparki, którego wynikiem pracy są teraz zalepione buty ofiary i pół mieszkania
- kioskarz, który wydał dwie garści drobnych, rozsypujących się przy próbie przeniesienia ciała
- producent szamponu, któremu nie udało się wygrać z przetłuszczonymi włosami, za które ciągnę martwy korpus w stronę przedpokoju
- ekspedientka, która powołując się na reklamę szampon ten sprzedała
- babcia, która zmęczona niedzielną mszą biegiem pokonała odcinek specjalny do windy... znoszę materiałowy kokon z trupem idąc klatką schodową
- anorektyczna blond paniusia, której pies ośmielił się wciągnąć wątpliwą woń zawiniątka
- pies... niech się za mną nie włóczy i w swetrze nie biega
- gospodyni, która chcąć rzucić przekleństwo na widok zaplamionych schodów, w pół słowa - "Kur.." - padła
- doręczyciel paczki... dla równego rachunku... bo za długo jechał.
Idę przytulić jedyne lekarstwo, które z nieśmiałym uśmiechem patrzy na mnie dużymi, brązowymi oczami i zawija się miękkiem ogonkiem małego palca dookoła mojego palca.
Gdyby nie ona... z mniejszą śmiałością patrzylibyście w moje oczy.
Przed wyniesieniem choinki proszę zapoznać się z ulotką środków uspokajających lub skontaktować się z najbliższą farmaceutką.