Nocny wyjazd do pracy. Trzy godziny wrzasku maszyn. Północ. Powrót do domu przez opłakaną deszczem Warszawę.
Taxi-driver: To tu są budynki mieszkalne?
Mua: Nie - serwerownie, komputery...
T: Ooo, to widzę, że ze specjalistą jadę! Ja potrafię włanczać.
(Jakże naiwnym byłym wierząc, że to szczyt umiejętności kierowcy.)
T: Ten Internet to mnie wciąga tak falowo. Najpierw było to Allegro. Siedziałem i kupowałem wszystko - takie duperele, drobiazgi... A ta pizda to se torebek nakupowała.
I mówi - "Po chuj mi tyle torebek". [...]
T: Teraz tę naszą-klasę magluję. Ledwno rano oczy przetrę i już tam sprawdzam czy ktoś się nie znalazł. Ostatnio znalazłem koleżankę z podstawówki... w siódmej klasie ze szkoły ją przeze mnie wyrzucili. Złapali nas w kiblu jak ją dymałem. Ją wyrzucili, a mi nic nie zrobili, nawet matki nie wezwali... Daleko mieszka, szkoda... spotkalibyśmy się, powspominali... [...]
T: A tu mój ojciec mieszkał z kochanką. Umarła od wódki... on też umarł od wódki.
[...]
M: Na rachunek poproszę.
T: Dobrze, że oddają...
3 komentarze:
Dzięki Marcinie. Kawałek światła, choć przez moment.
Życie...
Tak wspaniale zróżnicowane...
B-))))
hehe :-) Ja też trafiałem podczas służbowych podróży na podobnych typów, ale powiem Ci, że ten twój to debeściak :>
Prześlij komentarz