Pasażer 1: Znassie Brussa Li?
Pasażer 2: No pewnie. To ten, no... japończyk, ...chińczyk, ...no - kitajec!
P1: Nie powiedziałbyś, że kitajec gdybyś go poznał. Nawet nie wiesz kiedy były jego filmy.
P2: Pamiętam. No, ale skoro wiesz lepiej to mi powiedz.
P1: Tysiąc... ... ... dziewieńset... ... ... dziewieńdziesiąty drugi. Byłem wtedy w jednostce, w Słupsku. Była tam taka knajpa dla koni. Wchodzisz, a tam konie, i siano możesz wyciągnąć... Patrze, a przy stoliku siedzi Brus Li.
W tym momencie albo wjechaliśmy w tunel albo łzy zaburzyły mi percepcje. Płakałem ja. Płakali współpasażerowie. Niestety, kosztowało mnie to wiedzę.
Co też robił Bruce Lee w 1992, w knajpie dla koni, w Słupsku?
Tchnąłem ducha przez opuszki palców. Powstał, rozejrzał się i splunął. Zrzucił strzępki kodu z ramienia. Stoi. Taki mały Typer Shark ;-) Jak go wykorzystam - nie wiem. Już go jednak pulubiłem.
29.03.2008
16.03.2008
Byłem Jedi
... dopóki żona nie przerwała sagi, mówiąc: "Eh, mali chłopcy i ich zabawki".
Wszystko dzięki MacSaber i 'Sudden Motion Sensor' w MB Pro.
Bajka. A wygląda to tak.
Wszystko dzięki MacSaber i 'Sudden Motion Sensor' w MB Pro.
Bajka. A wygląda to tak.
13.03.2008
Przypowieść o sukach
Zachciało się sukom nauki pobierać
wybrały więc Wyżła, za radą teriera
Jak łapać zające, uczył je skwapliwie
Jak trop świeży wybrać, nauczał cierpliwie
Lecz suki miast w trawę patrzyły mu oczy
Nad tropem się schylił - zaczęły się moczyć
Gdy lekcje mijały - w skrytości wzdychały:
"Ach... zerżnij mnie, zerżnij mnie, Wyżle Wspaniały"
Wysłano raz Wyżła na dalekie łowy
w zastępstwie się zjawił lis skromnej budowy
Grzbiet mniej wyniosły, choć piekną ma kitę
Nie umie też szczekać, włada za to sprytem
"Nie chcemy tu lisa, chcę Wyżła nauki"
Odeszły skowycząc: "Niech uczy borsuki!"
Lis chwilę odczekał i pobiegł na skróty
"Zgotuję im lekcję, na miarę Boruty"
Przestawił drogowskaz, pod liśćmi skrył szlaki
I zamiast do domu, wysłał suki w krzaki
A tam już czekała wesoła kompania
Jeż, śliska jaszczurka i pijana łania
Szczegółów tej sceny poznać nie możecie
Bo to jest przypowieść... o niskim budżecie
Nie mogę wam jednak odmówić morału
Niech nikt nie zarzuci pisania banałów
By proces nauki nie był bezcelowy
Do oceny wiedzy używaj nie cipki, lecz głowy.
wybrały więc Wyżła, za radą teriera
Jak łapać zające, uczył je skwapliwie
Jak trop świeży wybrać, nauczał cierpliwie
Lecz suki miast w trawę patrzyły mu oczy
Nad tropem się schylił - zaczęły się moczyć
Gdy lekcje mijały - w skrytości wzdychały:
"Ach... zerżnij mnie, zerżnij mnie, Wyżle Wspaniały"
Wysłano raz Wyżła na dalekie łowy
w zastępstwie się zjawił lis skromnej budowy
Grzbiet mniej wyniosły, choć piekną ma kitę
Nie umie też szczekać, włada za to sprytem
"Nie chcemy tu lisa, chcę Wyżła nauki"
Odeszły skowycząc: "Niech uczy borsuki!"
Lis chwilę odczekał i pobiegł na skróty
"Zgotuję im lekcję, na miarę Boruty"
Przestawił drogowskaz, pod liśćmi skrył szlaki
I zamiast do domu, wysłał suki w krzaki
A tam już czekała wesoła kompania
Jeż, śliska jaszczurka i pijana łania
Szczegółów tej sceny poznać nie możecie
Bo to jest przypowieść... o niskim budżecie
Nie mogę wam jednak odmówić morału
Niech nikt nie zarzuci pisania banałów
By proces nauki nie był bezcelowy
Do oceny wiedzy używaj nie cipki, lecz głowy.
6.03.2008
Czwarta próba, pierwsza ocena
Dziś stuknęła czwórka, na liczniku prób w nowej sali. Wykładzina PCV przestaje stawiać opór; może się przyzwyczaiłem. W zestawieniu z lakierowanym parkietem, na którym leży, wygląda jak nimfomanka przy dziewiczym ciele zakonnicy. O analogi otarć i przebić nie wspomnę.
Anka zabrała wszystkie płyty, wykorzystywane podczas treningów, do Gdyni. Włączyłem więc szybko do stepowej kompilacji 'Olatunji! Drums of Passion' - strzał w dziesiątkę. Nowe rytmy. Nowe pomysły układów. Tylko kondycja nie nadąża za własnymi oczekiwaniami.
Próby obrotów przynoszą rezultaty. Zanika efekt "drugiej półlitrówki w krwiobiegu".
Pod koniec próby jegomość ze złamaną kończyną górną, przepraszając, przemknął across the dance floor. Po kolejnych piętnastu minutach odbył podróż nazad. Uznając, że sam uśmiech to nietakt, rzucił w moją stronę: "Coraz lepiej". Jak zawsze w takich momentach - przestało być lepiej.
Skończyłem pół godziny wcześniej, i słodko zresetowany udałem się w stronę domu.
Anka zabrała wszystkie płyty, wykorzystywane podczas treningów, do Gdyni. Włączyłem więc szybko do stepowej kompilacji 'Olatunji! Drums of Passion' - strzał w dziesiątkę. Nowe rytmy. Nowe pomysły układów. Tylko kondycja nie nadąża za własnymi oczekiwaniami.
Próby obrotów przynoszą rezultaty. Zanika efekt "drugiej półlitrówki w krwiobiegu".
Pod koniec próby jegomość ze złamaną kończyną górną, przepraszając, przemknął across the dance floor. Po kolejnych piętnastu minutach odbył podróż nazad. Uznając, że sam uśmiech to nietakt, rzucił w moją stronę: "Coraz lepiej". Jak zawsze w takich momentach - przestało być lepiej.
Skończyłem pół godziny wcześniej, i słodko zresetowany udałem się w stronę domu.
Iron Man
No... z taką ścieżką dźwiękową to poszedłbym nawet na najbardziej marną ekranizację Halequina. Zobaczcie twór przy którym Robocop to cieknący szczeniak, a Terminator to wyschnięta pestka - Iron Man.
http://movies.yahoo.com/feature/justthefacts_ironman.html
(Theatrical Trailer na dole strony)
Ups, chyba popuściłem.
http://movies.yahoo.com/feature/justthefacts_ironman.html
(Theatrical Trailer na dole strony)
Ups, chyba popuściłem.
1.03.2008
Subskrybuj:
Posty (Atom)