Po 42 dniach, chwilach zwątpienia i łez, w nocnej ciszy mieszkania, pomiędzy kojcem a łóżkiem, o godzinie 22:22 - pokonałem Vadera... ekhm... Wadera... ekhm... a dokładniej jego aerobową (aerobiczną?) szóstkę.
W końcu mogę sobie ustawić jakiś ludzki status na google talku.
Koniec odliczania.
Freeeeeedom!!
1 komentarz:
Gratulacje! My mamy dzien 9... Jeszcze dluuuuuuuuuga droga przed nami,
Prześlij komentarz