Tak oto zdobywcy przechodzą do historii. Pierwsza załogowa, solaryczno-kosmiczna podróż... niedomkniętym artefaktem sztucznego słońca. Nikt nie uprzedził mnie, że właz się sam nie zamknie. I tak leciałem przez osiem długich minut narażony na połowiczny żar atmosfery. Ku chwale ojczyzny kończąc podróż; po lewej stronie biały, po prawej - czerwony.
1 komentarz:
to taki okręt flagowy ci wyszedł, hi hi hi
Prześlij komentarz