31.03.2010

Ballada'na

Zmęczenie znów zaatakowało. Tym razem odebrało pamięć tekstów kołysanek.
Tak, wiem, drogi przyjacielu - nigdy ich zbyt wielu nie pamiętałem (tekstów, nie kołysanek). Mam jednak kilka platynowych utworów o tematyce nasennej.
Są wśród nich "Ballada o dwóch siostrach", "Komu dzwonią", "Stary niedźwiedź mocno śpi" aka "Miałeś chamie złoty róg", "Tomorrow belongs to me" oraz od niedawna "Phantom of the Opera".
Upiór myli się notorycznie. Nowy w końcu. Przestawia zwrotki, a czasem nawet i linijki miesza.
"Ballada..." jest jednak pewnikiem. Wykonywana od ponad roku. Codziennie. Kilkanaście tonacji. Setki wariacji. Nienaganna znajomość tekstu.
Zaczęło się wczoraj...
"Usługiwały siostry dwie w gospodzie koło rzeczki, przyszedł podróżny i woła... hej.. usłużcie mi kelnereczki (??)"
Zirytowany po ukołysaniu małej pożaliłem się żonie. Zrozumiała. Od piętnastu miesięcy rozumie doskonale. Zmęczenie.
Dziś umysł wrzucił wsteczną "dwójkę".
"[...] obsłużcie mnie kelnereczki" rozpoczęło. Na drugi ogień poszedł podróżny, co to spełnił kielich do dna i już nie mówił z nikim, widząc, że druga siostra ma dużo piękniejsze... guziki. Obrazu nędzy i rozpaczy moich połączeń neuronowych dopełniła pamięć geograficzna, stricte miejska. Podpowiedziała, a jakże, że "taką balladę w słotny czas w oberży 'trzy korony' śpiewał mi hej... w Berlinie raz... John Burton, John nad Johny".
Eh.

10.03.2010

Ru-Ra

Sonia z szybkością ka (kra - wrony, przyp. tłum.) opanowuje kolejne słowa. Do jednych z nich należy "rura" (rura, przyp. tłum.).
Genezę poznania zwykle łatwo nakreślić; "rura" - nauczył tata, "jeden" - nauczyła mama, "łał" - nauczyła ciocia, "baba" (babcia, przyp. tłum.) - nauczyła babcia. Skąd jednak w małej głowie świadomość każdego z poznanych bytów, często pozostaje zagadką.

W ramach podróży po pokoju, na rękach przyp-tłuma, Sonia zbliżyła się do rury. (Zwykle pozostającej wyciszoną. Może z wyjątkiem piątkowego wieczoru, kiedy to w ramach międzypiętrowej wymiany zdań wędrują po niej wibracje "urwa... rwa... wa...").
Rura zaszemrała. Metalicznie skrzypnęła przesuwanym wewnątrz ciałem obcym. Spojrzenia przyp-tłuma i Soni spotkały się.
Przyp-tłum: Słyszysz Sonia? Coś idzie w rurze...
Sonia: Baba.

Coś jednak musiało ją zdradzić. Może fakt, że nadeszła rurą z ciepłą wodą?