31.07.2008

Córeczka

Nie ma sensu długie wymyślanie tytułu. Nie ma sensu poszukiwania odpowiednich słów. Nie ma sensu milczenie, kiedy chce się krzyczeć ze szczęścia - "Będziemy mieli córeczkę!!"

Zakłady bukmacherskie na korzyść chłopca. Anka aż zacierała ręce na samą myśl wymyślnej kolacji, która była stawką w tej rozgrywce. Wygrałem. To jednak nie ze względu na dobrze wypieczonego steka pojawiły się w oczach łzy. To co kiedyś nazywałem wzruszeniem jest mała namiastką uczucia, które towarzyszy tej chwili.

Jesteśmy w połowie drogi. Początek piątego miesiąca. Czekanie ma już jednak imię... Sonia.

30.07.2008

Typ(owy)

me: zalozylem sobie profil na last.fm [...] smiesznie wyszlo, zaraz ci pokaze [...] wyszlo, ze slucham samych Panow w skorzanych kurtkach :)

zona: zasadniczo wychodzisz na typowego geja, na moje oko hihihi

29.07.2008

To nie dom

To jakieś pieprzone terrarium na pasikoniki.

Chwilowo grzecznie transportuję je na balkon. Pierwszy pasikonik... drugi pasikonik... trzeci pasikonik...

Kiedyś (niedługo) jednak cierpliwość moja się skończy... i polecą zielone ciałka siłą grawitacji niesione.

27.07.2008

Speakable

A chciałem tylko pograć w szachy...

Sama rozgrywka z komputerem staje się dość nudna, kiedy po kolejnych partiach "Black wins!" wyśmiewa moje umiejętności Anty-Rubinsteina. Postanowiłem wprowadzić element high-endowy - kontrola głosem. Po piętnastominutowej kalibracji głosu, udało mi się w końcu odczytać prawidłowo kilkanaście wymaganych fraz. Rozpoczynamy partię - "Połn dżi tu tejks dżi tri... Pałn dżi tu tu dżi for, Pałn i tu tu i tri, Najt dżi łan tu ef tri, Najt dżi łan tejks ef triii..." - nawet jedna figura nie zmienia swojego położenia na szachownicy.

No cóż, zdolności lingwistyczne w tej rodzinie zawsze były (i są) domeną kobiet. Nie poddaję się jednak. Kofiguruję "słowo klucz", umożliwiające przyjęcie polecenia przez komputer bez przytrzymywania klawisza. Pierwsza próba. "Leon, kuit from czess"... "Lion, kuit de czes"... "Ljon, kłit from czes". Porażka. Wybór drugiego słowa trwa o wiele dłużej. Computer - domyślne, ale banalne. Apple - nie przesadzajmy z tym trendseterstwem. Machine - zbyt pachnie skórą i lateksem. Listen - trafiony.

"Lisn, ołpen de czes"... bzzik. Ta da! "Lisn, kłit from czes"...bzzzik. Ta da! "Lisn, ołpen de czes"... bzzik. Ta da! Po serii dwudziestu powtórzeń musiałem przestań, łzy śmiechu same cisnęły się do oczu.

Człowiek potrafi być wyjątkowo głupi w zestawieniu z maszyną, zwłaszcza kiedy jej niedoskonałość wymusza na nim głupotę jego zachowań.

21.07.2008

Evil Elvis, czyli z notatnika perkusisty

Zmieńmy rytm - boli mnie pośladek
Ojca Tadeusza Polskę orły obesrały
Grajmy psychodelię póki Elvis zły
Rymy z metra (cięte) na kartce powstały

19.07.2008

Mroku dwie twarze

Nie wystarczy użyć czerni aby pokazać mrok.

Przeczytałem dziś Black Hole Charles'a Burns'a. Kreska zbyt "cienka" aby obronić literacki przekaz. Przekaz naiwny. Franca wynaturzająca ciała nastolatków. Na tle choroby - walka o uczucia.

Życie codzienne jako narkotyczno-alkoholowa marmolada, z której nie byłem w stanie wygrzebać ani piękna ani odrazy. Komiks na tyle ciekawy na ile może być ciekawe oglądanie grupy nastolatków pod blokiem.

Oglądanie dzień po dniu. Oglądanie przez rok. Oglądanie jak bardzo wypryski na twarzy są w stanie odizolować jednostkę. Odsunąć jego od tej najbardziej wypomadowanej na osiedlu. Odsunąć ją od tego z najgrubszym... łańcuchem.

Zmiany fizjonomii jeżeli miały przerażać - bawią, jeśli miały pachnieć perwersją - wywołują uśmiech politowania.

Czerń zbyt różowa.


Sztuczność człowieka potrafi oślepić jeżeli zestawi się ją z życiem robota.

Wczorajszy seans WALL-E.
Nie, nie zamierzam zamienić tego bloga w notatnik recenzenta.
Kilka luźnych uwag.

Rasa ludzka przedstawiona jako wypaczona przez rozwój technologiczny masa. Masa niezdolna do poruszania się o własnych siłach. Zbiorowisko pozbawione świadomości otaczającego je świata. Mięśnie ustępujące na rzecz tłuszczu. Reklama wypierająca sztukę. Ekran zastępujący twarz drugiego człowieka.
Bajka? Może. Wzruszająca? Owszem. Postawiony przed wyborem spędzenia czasu z wytworem błyskotliwości Pixaru oraz dręczącym mnie krówkowatością ciągnięcia Otworem, wybieram... and the winner is... WALL-E.

Jedna z wisienek na torcie - zakończenie ładowania baterii Walle'go sygnalizowane dźwiękiem startowym komputerów Mac. Ukłon twórców w stronę producenta wykorzystywanego sprzętu/oprogramowania? Popieram ;-)

...i jeszcze jedna wisienka, którą zbyt łatwo przeoczyć, kiedy pani sprzątająca dyszy z miotełką nad ostatnimi widzami opuszczającymi salę. Zakończenie filmu jako kalejdoskop epok w sztuce i technologii. Od hieroglifów, przez impresjonizm, postimpresjonizm... po gry komputerowe.

14.07.2008

Polowanie zakończone


IMG_1533
Originally uploaded by marcin.wisnios

Najcelniejsze strzały w galerii flickr'a.

13.07.2008

Płonie niebo

...nad Warszawą. Piękne. Bateria na wyczerpaniu przy czwartym uderzeniu burzy.
Na jedno kliknięcie migawki kilka(naście) uderzeń. Nie ma ulic. Potoki. Nie ma spokoju. Ryk. Nic nie ma. Jest tylko burza.

1.07.2008

Co jedzą łajdaki?

Łajdaki zawsze jedzą kokatile.