28.10.2006

Nocny setup

Coś jest w tych światłach... mimo iż szedłem na setup jak zastępy Mordoru... zmęczony tygodniem, pracą - wystarczyło obwiesić sobie ramiona sześcioma lampami i uśmiech sam pojawił się na twarzy. Krótka powtórka z typów refektorów, mała robocza konsoleta i mnóstwo satysfakcji z każdego kolejnego strumienia światła przecinającego przestrzeń sceny w środku nocy. Ewa Garniec, Piotr Pawlik i ja. Kubek gorącej kawy w garderobie. Dyskusje o bliznach i o tym, co tak naprawdę fresnelem się zowie ;-)
Już wiszą... skończyliśmy o 3:30 na ranem mimo iż myślałem ok. godziny 21:00, że jedyne na co mnie stać to sen. Dzisiaj focusowanie i tworzenie programu, mniam. No i najważniejsze... Premiera... Toi Toi Toi.

21.10.2006

Skrót wiadomości

Po trzech tygodniach walki z nałogiem... znów palę. Słabość - niekoniecznie. Dym - odpoczynek, zaduma, nagroda... w tych i nie tylko tych chwilach jest ze mną. Pełznie po skórze, podąża za ruchem dłoni. Mówisz, że zabija... z pewnością. Kurgan powiedział kiedyś... it's better to burn in hell then to fade to gray. Coś w tym jest... moje życiowe motto?

W zeszły weekend miało miejsce wznowienie spektaklu Potańcówka. Niestety tym razem jesień i fakt niepremierowego pokazu zrobiły swoje, przez krzesełka przewinęło się jedynie ok.100 osób.
Daje to jednak w sumie ponad pół tysiąca widzów naszego przedstawienia.

Tym razem efektem zagrania spektaklu było zaproszenie wszystkich jego uczestników na casting realizowany dla pewnej dużej stacji telewizyjnej. Kto wie, kto wie... zawsze po cichu marzyłem aby został pogodynkiem, hihihi... lub w bardziej kryminalny sposób :x ...rozświetlić na niebiesko szyby ogromnej betonowej wsi. Tak czy siak - szklana pogoda.

Za tydzień, w sobotę odbędzie się premiera spektaklu Powiedz mi, że wyglądam bosko Grupy KONCENTRAT. Może znów będę miał okazję pomóc przy ustawianiu świateł. Może znów będę miał okazje spędzić weekend na drabinie :)

Po prawie dwóch miesiącach pracy w nowej firmie zaczynam powracać do normalnego trybu funkcjonowania, o czym mam nadzieję świadczy ten wpis w blogu, który został ostatnio przeze mnie sromotnie zaniedbany. Nie ukrywam, nowa praca pochłania siły - nowe obowiązki, nowa wiedza, nowe doświadczenia... dźwięku komórki rozbrzmiewającej o 1:30 w nocy... "słucham... tak.. dysk węgierskiego weba nie wytrzyma do rana?... ok, zaraz mu podam coś przeciwbólowego..." I tylko ciche kroki nusi sunącej do kuchni... zaraz wróci z nożem, na białą pierś tryśnie krew :D