6.03.2008

Czwarta próba, pierwsza ocena

Dziś stuknęła czwórka, na liczniku prób w nowej sali. Wykładzina PCV przestaje stawiać opór; może się przyzwyczaiłem. W zestawieniu z lakierowanym parkietem, na którym leży, wygląda jak nimfomanka przy dziewiczym ciele zakonnicy. O analogi otarć i przebić nie wspomnę.
Anka zabrała wszystkie płyty, wykorzystywane podczas treningów, do Gdyni. Włączyłem więc szybko do stepowej kompilacji 'Olatunji! Drums of Passion' - strzał w dziesiątkę. Nowe rytmy. Nowe pomysły układów. Tylko kondycja nie nadąża za własnymi oczekiwaniami.
Próby obrotów przynoszą rezultaty. Zanika efekt "drugiej półlitrówki w krwiobiegu".
Pod koniec próby jegomość ze złamaną kończyną górną, przepraszając, przemknął across the dance floor. Po kolejnych piętnastu minutach odbył podróż nazad. Uznając, że sam uśmiech to nietakt, rzucił w moją stronę: "Coraz lepiej". Jak zawsze w takich momentach - przestało być lepiej.
Skończyłem pół godziny wcześniej, i słodko zresetowany udałem się w stronę domu.

Brak komentarzy: