13.03.2008

Przypowieść o sukach

Zachciało się sukom nauki pobierać
wybrały więc Wyżła, za radą teriera

Jak łapać zające, uczył je skwapliwie
Jak trop świeży wybrać, nauczał cierpliwie

Lecz suki miast w trawę patrzyły mu oczy
Nad tropem się schylił - zaczęły się moczyć

Gdy lekcje mijały - w skrytości wzdychały:
"Ach... zerżnij mnie, zerżnij mnie, Wyżle Wspaniały"

Wysłano raz Wyżła na dalekie łowy
w zastępstwie się zjawił lis skromnej budowy

Grzbiet mniej wyniosły, choć piekną ma kitę
Nie umie też szczekać, włada za to sprytem

"Nie chcemy tu lisa, chcę Wyżła nauki"
Odeszły skowycząc: "Niech uczy borsuki!"

Lis chwilę odczekał i pobiegł na skróty
"Zgotuję im lekcję, na miarę Boruty"

Przestawił drogowskaz, pod liśćmi skrył szlaki
I zamiast do domu, wysłał suki w krzaki

A tam już czekała wesoła kompania
Jeż, śliska jaszczurka i pijana łania

Szczegółów tej sceny poznać nie możecie
Bo to jest przypowieść... o niskim budżecie

Nie mogę wam jednak odmówić morału
Niech nikt nie zarzuci pisania banałów

By proces nauki nie był bezcelowy
Do oceny wiedzy używaj nie cipki, lecz głowy.

3 komentarze:

Anonimowy pisze...

Widzę, że postanowiłeś pójść w ślady Krasickiego.
Doprawdy bracie jesteś człowiekiem renesansu.B-)

Skojarzenia: Wyżeł-łyżew-łyżwa-Łyżwiński. B-)

Unknown pisze...

Orginalne....W czym się jeszcze synu Twój talent objawi? Aż boję sie pomyśleć....

Anonimowy pisze...

Jako zagorzały wielbiciel sprośnych wierszyków podziwiam i w pełni doceniam kunszt literacki i lekkość języka. Czekam na dalsze utwory i będę do utraty tchu wspierał ewentualne wydanie antologii.