5.10.2009

Przekleństwo Rosemary

Odwiedziliśmy dziś z Sonią Panią Doktor. Mniejsza o szczegóły.
Wizyta podobna innym. Z tą małą różnicą, że Pani wyjątkowo miła, uśmiechnięta; a przychylność Sonii zaskarbiła świecącą na czerwono plastikową krową z różowymi piórkami. Nie pytajcie gdzie można dostać takie gadżety. Wtedy jednak powinna zapalić się w mojej głowie pierwsza, żółta lampka. Nawet nie zamrugała.

Jako pierwsza zapaliła się jednak pomarańczowa... Proszę zadzwonić: 666...

Chce dobrze. Wszystko wyjaśnia ze stoickim spokojem. Każdy lęk uspokaja lekkim uśmiechem i uniesionym wskazującym palcem. Jest pomocna. Zdobyła nasze zaufanie w ciągu kilku minut. Dwoje neurotyków poskromionych spokojem.

Czy mam jednak wykupić miksturę z recepty, na której widnieje jej podpis - równo odcięta ostrą kreską podpisu połówka pentagramu?

1 komentarz:

kamil pisze...

B-D

Bo neurotyka nie tak łatwo pokonać. Jak mu zabrać wszystkie lęki "rzeczywiste", to stworzy "magiczne".

B-D