Świat sypie się w gruzy. Na naszych oczach.
Rengloda staje się renklodą. Winogron winogronami. Ostatnie bastiony Podgłaszania chwieją się w posadach.
Ale, że nie można już ufać nawet pamięci literackiej.
Jak możesz zabierać mi, żono, wspomnienia tym jednym zdaniem:
"Ryby siną barwą kłute".
Całe życie, całe moje życie pamiętałem Azję.
Że pal, że dziewka, że "dwie ryby na piersiach ma prute".
Tchnąłem ducha przez opuszki palców. Powstał, rozejrzał się i splunął. Zrzucił strzępki kodu z ramienia. Stoi. Taki mały Typer Shark ;-) Jak go wykorzystam - nie wiem. Już go jednak pulubiłem.
13.06.2010
6.06.2010
Otwarcie sezonu

_MG_1301
Originally uploaded by marcin.wisnios
Po dwóch latach polowania w końcu zadowolenie z dziennego zdjęcia burzy. Naświetlanie jednosekundowe. Niestety - widok przez szybę.
Czyste lenistwo powstrzymało mnie również przed czyszczeniem szmero-smechów spowodowanych zanieczyszczeniami matrycy... może właśnie z powodu braku pełnej ostrości spojrzenia.
30.04.2010
Konwalii na bukiety
Zakupiłem wczoraj cztery małe wiązanki konwalii. Szklarniowe, ale pachną tak jak te leśne.
Wracając do domu trzymałem je przy piersi. Poły gestapowskiego płaszcza próbowały je wciąż potargać.
Na chodniku nieopodal sklepu-źródła dysput prowadziła Chwiejna Czwórka.
Zamilki widząc, że będę wyprzedzał. Pierwszy głos odezwał się za moimi plecami, doganiając mnie z odległości zaledwie metra.
Głos z metra: "Czyje dziś imieniny?"
Odpowiedź ugodziła mnie między łopatkami z odległości metrów dwóch.
Głos z dwóch: "Romualda".
Mniejsza o poprawność wieszczenia imienin.
Czy ja naprawdę wyglądam jakbym z konwalii bukietem do Romualda chadzał?
Wracając do domu trzymałem je przy piersi. Poły gestapowskiego płaszcza próbowały je wciąż potargać.
Na chodniku nieopodal sklepu-źródła dysput prowadziła Chwiejna Czwórka.
Zamilki widząc, że będę wyprzedzał. Pierwszy głos odezwał się za moimi plecami, doganiając mnie z odległości zaledwie metra.
Głos z metra: "Czyje dziś imieniny?"
Odpowiedź ugodziła mnie między łopatkami z odległości metrów dwóch.
Głos z dwóch: "Romualda".
Mniejsza o poprawność wieszczenia imienin.
Czy ja naprawdę wyglądam jakbym z konwalii bukietem do Romualda chadzał?
28.04.2010
31.03.2010
Ballada'na
Zmęczenie znów zaatakowało. Tym razem odebrało pamięć tekstów kołysanek.
Tak, wiem, drogi przyjacielu - nigdy ich zbyt wielu nie pamiętałem (tekstów, nie kołysanek). Mam jednak kilka platynowych utworów o tematyce nasennej.
Są wśród nich "Ballada o dwóch siostrach", "Komu dzwonią", "Stary niedźwiedź mocno śpi" aka "Miałeś chamie złoty róg", "Tomorrow belongs to me" oraz od niedawna "Phantom of the Opera".
Upiór myli się notorycznie. Nowy w końcu. Przestawia zwrotki, a czasem nawet i linijki miesza.
"Ballada..." jest jednak pewnikiem. Wykonywana od ponad roku. Codziennie. Kilkanaście tonacji. Setki wariacji. Nienaganna znajomość tekstu.
Zaczęło się wczoraj...
"Usługiwały siostry dwie w gospodzie koło rzeczki, przyszedł podróżny i woła... hej.. usłużcie mi kelnereczki (??)"
Zirytowany po ukołysaniu małej pożaliłem się żonie. Zrozumiała. Od piętnastu miesięcy rozumie doskonale. Zmęczenie.
Dziś umysł wrzucił wsteczną "dwójkę".
"[...] obsłużcie mnie kelnereczki" rozpoczęło. Na drugi ogień poszedł podróżny, co to spełnił kielich do dna i już nie mówił z nikim, widząc, że druga siostra ma dużo piękniejsze... guziki. Obrazu nędzy i rozpaczy moich połączeń neuronowych dopełniła pamięć geograficzna, stricte miejska. Podpowiedziała, a jakże, że "taką balladę w słotny czas w oberży 'trzy korony' śpiewał mi hej... w Berlinie raz... John Burton, John nad Johny".
Eh.
Tak, wiem, drogi przyjacielu - nigdy ich zbyt wielu nie pamiętałem (tekstów, nie kołysanek). Mam jednak kilka platynowych utworów o tematyce nasennej.
Są wśród nich "Ballada o dwóch siostrach", "Komu dzwonią", "Stary niedźwiedź mocno śpi" aka "Miałeś chamie złoty róg", "Tomorrow belongs to me" oraz od niedawna "Phantom of the Opera".
Upiór myli się notorycznie. Nowy w końcu. Przestawia zwrotki, a czasem nawet i linijki miesza.
"Ballada..." jest jednak pewnikiem. Wykonywana od ponad roku. Codziennie. Kilkanaście tonacji. Setki wariacji. Nienaganna znajomość tekstu.
Zaczęło się wczoraj...
"Usługiwały siostry dwie w gospodzie koło rzeczki, przyszedł podróżny i woła... hej.. usłużcie mi kelnereczki (??)"
Zirytowany po ukołysaniu małej pożaliłem się żonie. Zrozumiała. Od piętnastu miesięcy rozumie doskonale. Zmęczenie.
Dziś umysł wrzucił wsteczną "dwójkę".
"[...] obsłużcie mnie kelnereczki" rozpoczęło. Na drugi ogień poszedł podróżny, co to spełnił kielich do dna i już nie mówił z nikim, widząc, że druga siostra ma dużo piękniejsze... guziki. Obrazu nędzy i rozpaczy moich połączeń neuronowych dopełniła pamięć geograficzna, stricte miejska. Podpowiedziała, a jakże, że "taką balladę w słotny czas w oberży 'trzy korony' śpiewał mi hej... w Berlinie raz... John Burton, John nad Johny".
Eh.
28.03.2010
10.03.2010
Ru-Ra
Sonia z szybkością ka (kra - wrony, przyp. tłum.) opanowuje kolejne słowa. Do jednych z nich należy "rura" (rura, przyp. tłum.).
Genezę poznania zwykle łatwo nakreślić; "rura" - nauczył tata, "jeden" - nauczyła mama, "łał" - nauczyła ciocia, "baba" (babcia, przyp. tłum.) - nauczyła babcia. Skąd jednak w małej głowie świadomość każdego z poznanych bytów, często pozostaje zagadką.
W ramach podróży po pokoju, na rękach przyp-tłuma, Sonia zbliżyła się do rury. (Zwykle pozostającej wyciszoną. Może z wyjątkiem piątkowego wieczoru, kiedy to w ramach międzypiętrowej wymiany zdań wędrują po niej wibracje "urwa... rwa... wa...").
Rura zaszemrała. Metalicznie skrzypnęła przesuwanym wewnątrz ciałem obcym. Spojrzenia przyp-tłuma i Soni spotkały się.
Przyp-tłum: Słyszysz Sonia? Coś idzie w rurze...
Sonia: Baba.
Coś jednak musiało ją zdradzić. Może fakt, że nadeszła rurą z ciepłą wodą?
Genezę poznania zwykle łatwo nakreślić; "rura" - nauczył tata, "jeden" - nauczyła mama, "łał" - nauczyła ciocia, "baba" (babcia, przyp. tłum.) - nauczyła babcia. Skąd jednak w małej głowie świadomość każdego z poznanych bytów, często pozostaje zagadką.
W ramach podróży po pokoju, na rękach przyp-tłuma, Sonia zbliżyła się do rury. (Zwykle pozostającej wyciszoną. Może z wyjątkiem piątkowego wieczoru, kiedy to w ramach międzypiętrowej wymiany zdań wędrują po niej wibracje "urwa... rwa... wa...").
Rura zaszemrała. Metalicznie skrzypnęła przesuwanym wewnątrz ciałem obcym. Spojrzenia przyp-tłuma i Soni spotkały się.
Przyp-tłum: Słyszysz Sonia? Coś idzie w rurze...
Sonia: Baba.
Coś jednak musiało ją zdradzić. Może fakt, że nadeszła rurą z ciepłą wodą?
9.03.2010
7.02.2010
24.01.2010
Nowa skala
Nie dostałem w prezencie teleobiektywu. Dostałem zestaw pierścieni do macrofotografii. Pierwsze próby zostały opłakane i zapomniane. Brak odpowiedniego światła, lub dobre wytłumaczenie pierwszych upadków.
Dziś publikuję. Mieszanka fizyki, fantastyki i fantazji. Czyli jak z wykorzystaniem cytryny, dzbanka z wodą, wyrzuconego cdromu, buteleczki soku jabłkowo-malinowego wykreować obraz. Kolizję cywilizacji. Kreację wszechrzeczy. Kamasutrę wyobraźni.
Macro - Enjoy.
Dziś publikuję. Mieszanka fizyki, fantastyki i fantazji. Czyli jak z wykorzystaniem cytryny, dzbanka z wodą, wyrzuconego cdromu, buteleczki soku jabłkowo-malinowego wykreować obraz. Kolizję cywilizacji. Kreację wszechrzeczy. Kamasutrę wyobraźni.
Macro - Enjoy.
23.01.2010
sie kompe, sie pisze
Dwie osoby nakłonione do pisania blogów... Jedna para się wymiarowaniem, druga pracuje w pocie czoła w blogowym kamieniołomie. Obie piszą o prozie życia, obie piszą na A4, komentujący ich kochają, czasem nawet dosłownie... :P
Oglądalność oscyluje w przedziale 50-100 mimo iż twierdzą, że "nikt nie zagląda"... a ja... Zdanie sformułuję. Zdjęcie wkleję. Zrobie notatkę z rozmowy. Ma sie ten polot - nielota.
Oglądalność oscyluje w przedziale 50-100 mimo iż twierdzą, że "nikt nie zagląda"... a ja... Zdanie sformułuję. Zdjęcie wkleję. Zrobie notatkę z rozmowy. Ma sie ten polot - nielota.
Subskrybuj:
Posty (Atom)