25.07.2006

Premiera

Niecałe dwanaście godzin pozostało do godziny ZERO.
A cóż to była za noc. Nie pamiętam już takiej, od czasów kiedy to wyjeżdżalismy z rodzicami na wczasy - emocje nie pozwalały zasnać; otwierały wczesnie rano oczy, zawstydzając okoliczne koguty.
Dzisiejsza noc była jeszcze bardziej okrutna dla człowieka czekającego świtu. Lepkość powietrza, zaduch, tępe alkoholowe rozmowy kilka balkonów dalej, przytłumiony ścianami budynku transowy rytm.
Położyłem sie ok. 22.
23:30 Rozwieszam pranie. Pralka usnęła później od nas. Teraz odetchnęła, kiedy uwolniłem jej lśniące metalem trzewia od wilgotnej treści. Papieros. Gorąca herbata.
01:50 ...noc ...poranek zabłądził na przedmiściach. Otworzone szeroko okno. Łyk chłodnej już herbaty.
08:00 (Marcin : Koguty) 0:1

Brak komentarzy: