13.01.2009

Moja

Już od kilku dni, planując wizytę w dziale Rejestracji Noworodków USC, odczuwałem narastający niepokój. Coś posępnie szeptało - "Na pewno się nie uda".

Mia... Moja... Nasza...
W pierwszej chwili wszyscy znają tylko jedną - Farrow... co, nie ukrywam, jest miłą konotacją. Nananana... Diabelska kołysanka. Jeszcze kilka krótkich nocy i nikt nie będzie musiał nasączać naszego jedzenia środkami odurzającymi.
Po chwili poszukiwań - popularne australijskie imię żeńskie.
Dla mnie - po prostu Moja.

Ad rem.

Pani Podinspektor: Jakie imiona wybrali państwo dla córki?
M: Sonia, Mia.
PP: Ke?
PP2: Eee?
M: Żona dzwoniła do Arcykapłanki Najjaśniejszego Ognia Decyzyjności Cywilnej, Wielkiej Pani Kierownik, która czerpiąc z ruczaju swej bezdennej dobroci wyraziła zgodę...
PP: A do której, jeśli można wiedzieć? Mamy dwie.
M: .. (dwie.. krótkie chwile na otrząśnięcie się z szoku obcowania z redundancją na tym szczeblu władzy)
M: To ja może wykonam telefon...

(A. nie pamięta czy miesiąc temu wybierała wewn. 81 czy 83.)

PP (wykazując się niesamowitym opanowaniem i gotowością niesienia pomocy potrzebującym petentom): To ja może pójdę do Pani Kierownik.

Czas: Tyk, tyk, tyk...
(To było jedno z najdłuższych To-ja-może-pójść w moim życiu.)

PP: Kierowniczka podpisze.


Tak oto, córeczko moja, pierwszy (acz nie ostatni) raz w Twoim życiu, losem Twym pokierowała mityczna Urzędniczka, a dokładniej jej Demeter - Pani Kierowniczka.

2 komentarze:

Anonimowy pisze...

Jak to tak bez bojów?
Bez wyroku sądu?
Albo chociaż tygodniowego urlopu Pani Kierownik, która Jest, Która Jest?
W takim razie, to jest Dziecko Szczęścia. B-)

Anonimowy pisze...

Super imiona dla malej wybraliscie. Sonia fajne, ale Mia az sie prosi o uzywanie.
i udalo sie pokonac biurokracje!
Mamma Mia!!! :)
Asia